Podróż Na tropie zorzy polarnej
www.podrozebezkonca.wordpress.com
Kilka miesięcy temu na jednym z portali informacyjnych, przeczytałem o niesamowitej aktywności zorzy polarnej na początku 2013 roku, w związku z wejściem Słońca w maksimum aktywności. Podobno miał to być najlepszy okres od 50 lat na obserwację tego zjawiska.
Postanowiłem się rozejrzeć za możliwością obejrzenia Zorzy, początkowe poszukiwania nie przynosiły efektu, wszystko było bardzo drogie, a tam gdzie było trochę taniej, nie było gwarancji zobaczenia Świateł Północy. Na szczęście na jednym z forów internetowych, ktoś wpadł na podobny pomysł, znalazł małą miejscowość niedaleko Bodo, gdzie tanio można było zorganizować noclegi oraz dojazd. Długo się nie zastanawiałem, w końcu nie wiadomo kiedy nadarzy się kolejna taka szansa.
Szybko wyszukałem co ma wpływ na widoczność zorzy- postanowiłem polecieć przy nowiu Księżyca, wtedy żadne światło nie przeszkadza w oglądaniu światełek. Bilety na samolot kosztowały mnie 88 zł na trasie Katowice-Oslo Sandefjord Torp- Katowice. Do tego wykupiliśmy bilety na pociąg na trasie Torp- Oslo-Trondheim-Rokland, powrót identyczny za około 260 zł.
Nocleg mieliśmy na Campingu Nordnes w Rokland. Za 4 osobowy domek na 3 noce zapłaciliśmy 668 zł, co w przeliczeniu na osobę daje 167 zł. Domki są małe, łazienki znajdują się w innym domku, no ale na 3 dni nie trzeba nam luksusów.
W Oslo mamy trochę czasu na zwiedzenie miasta, na szczęście ważniejsze punkty naszej trasy są blisko siebie i cały spacer zajmuje nam około 3 godzin. Zabrakło tylko czasu na Park Vigelanda, stwierdziliśmy, że nocą nie ma sensu się tam zapuszczać. (Ciemność nastała w okolicach 16:30). Co do Oslo, na kolana nie powala, jednak warto je odwiedzić.
O 22:56 wyjeżdżamy nocnym pociągiem z Oslo S do Trondheim. Wszystko zaskakuje nas zdecydowanie na plus. Pociągi są bardzo czyste, na poszczególne stacje dojeżdżamy co do sekundy zgodnie z rozkładem. Na każdym z siedzeń znajdują się zapakowane zestawy podróżnicze: koc, dmuchana poduszka, zatyczki do uszu, oraz opaska na oczy. Wszystko sprawdza się idealnie i wyspani dojeżdżamy do Trondheim.
Tutaj stacja dość mała, po za jednym sklepem spożywczym i kawiarnią nie ma kompletnie nic. Temperatura daje nieco w kość.
Po godzinie oczekiwania wsiadamy do naszego pociągu, którego stacja docelowa to Bodo. Trasa prowadzi wzdłuż plaży, przechodzi przez góry, fjordy, jednym słowem widoki są niesamowite. Pogoda sprzyja, widoczność jest fantastyczna- na niebie nie ma nawet jednej chmurki. My z podekscytowaniem sprawdzamy prognozę zorzy na dzisiejszy wieczór, ma być bardzo silna.
Na miejsce docieramy zgodnie z rozkładem o 16:01. Robimy zakupy w sklepie, który znajduje się dokładnie przy stacji. Jest to sklep położony najbliżej naszego Campingu, tj. 6,1 km. Ze stacji odbiera nas pracownik Campingu, i po rajdowym przejeździe dojeżdżamy do naszego domku. Norwegowie jeżdżą bardzo szybko, wyprzedzają na zakrętach, na których drogi są oblodzone. Nasz kierowca poniżej 100 zszedł tylko przy hamowaniu przed Campingiem, no i zanim się rozpędził, my byliśmy przerażeni. W samochodzie uderza nas też termometr, pokazujący -24 stopnie celsjusza- o godzinie 16:10 w Słońcu.
Po rozpakowaniu walizek, prysznicu i obiedzie, wyruszamy na pole za Campingiem, gdzie nie ma żadnych świateł, żeby upolować Zorzę. Około godziny 19 poddajemy się i wracamy do domku. Co 15 minut wysyłamy delegację na to pole, żeby sprawdziła, czy coś się zaczyna dziać. Mija kilka godzin i o 22 wydaje nam się, że coś wypatrzyliśmy, jednak bardziej przypomina to chmurę niż zieloną łunę, no ale na wszelki wypadek wołamy resztę ekipy i zaczyna się! Podekscytowani robimy zdjęcia, podziwiamy zorzę, jednak mamy takie wrażenie, że to nie jest to co oglądaliśmy na zdjęciach w sieci. Zdecydowanie lepiej wyglądają nawet nasze zdjęcia, względem tego co faktycznie działo się na niebie. Zadowoleni ale trochę zawiedzeni wracamy do campa.
Drugiego dnia rozmawiamy z właścicielem o Zorzy, który mówi, że rzeczywiście zorza była bardzo słaba, ale dzisiaj zapowiadana jest dużo większa. Dzień spędzamy na rozrywkach typu karty i środki rozgrzewające, wybieramy się też na spacer. Ten jednak nie trwa zbyt długo, bo pomimo ubioru na cebulę marzniemy niemiłosiernie.
Wieczorem około 19 zauważamy znowu małą chmurkę i postanawiamy wyjść na to pole za Campingiem. Po paru minutach zaczęło się, to po co tutaj przyjechaliśmy. Fantastyczny spektakl. Zorza dzisiaj ma wyraźniejszy kolor, większą powierzchnię, faluje tak jak się tego spodziewaliśmy, mieniąc się od zielonego koloru po fioletowy. Niestety tego falowania nie udało się nam zarejestrować aparatem. Za to zdjęcia są dużo lepsze.
Ostatniego dnia, również zapowiadana jest zorza, jednak ta po wczorajszej nie robi na nas żadnego wrażenia.
Podsumowując, każdemu polecam zobaczenie kiedyś tego zjawiska na własne oczy. Lapońskie przysłowie mówi, że "kto choć raz w życiu zobaczy zorzę, do końca swych dni będzie szczęśliwy". Nie wiem czy to się sprawdzi, ale na pewno czułem się szczęśliwy w danej chwili, podziwiając to zjawisko.
Koszty naszej podróży zamknęły się w 650 zł za 5 dniową wycieczkę.
www.podrozebezkonca.wordpress.com
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
...myślę, Aniu, że Twój małżonek zorzę widzi codziennie ... :-) ...
-
Przepięknie, ja mieszkam w Norwegii 12 lat i jeszcze zorzy nie wiedziałam :( może kiedyś mi się uda
Zazdroszczę tych widoków i pozdrawiam... -
...zorza to jedno, ale i rozgwieżdżone niebo stanowiące tło też warte plusa ... :-) ...
-
Kolumber nie przewiduje podwójnego plusowania a szkoda,
dodaję jeszcze raz plusy. -
ostatnie zdjęcia są niesamowite, pierwszy raz coś takiego widziałem, super, super, super
-
niesamowite, od dzieciństwa marzę o zobaczeniu zorzy i nie wiedziałam jak się mam za to zabrać.
Co i gdzie czytać, jak ją namierzyć i dolecieć a tu tak hop i za takie pieniądze. Niesamowite.
muszę na spokojnie jeszcze raz przeczytać i pomysleć jak ją złapać :) -
Pięknie i ciekawie pokazałeś Norwegię i zjawisko zorzy polarnej.
-
masz 5+ za podróż i fotki, teraz musisz to szczęście zrealizować; panienki powinny być zachwycone:)
-
Jak ze wszystkim w Norwegii, czyli jest generalnie drogo. Jest jednak coś takiego jak minipris, czyli jeżeli kupujemy z odpowiednim wyprzedzeniem bilet kosztuje 199 NOK w jedną stronę. Jeżeli masz plan więcej niż raz podróżować pociągiem, warto pokombinować z przesiadkami. Ja np. jechałem na jednym bilecie za 199 NOK z Oslo do Trondheim, a dalej z Trondheim do Rokland. Fajny pomysł z tym rowerem :)
-
Zgodnie z zapowiedzią wróciłem do Twej podróży i ponownie ją przeczytałem oraz obejrzałem wszystkie fotki i jestem pod jeszcze większym wrażeniem:) Nie dość ze tanio, to jeszcze świetne efekty z tego wyszło:) Gratuluję pomysłu i wykonania a także masy pięknych zdjęć:) Duży plus za podróż! Relacja bardzo się podobała:) Dobry z Ciebie tropiciel:)
A propo Norwegii, to mi marzy się ona, ale na rowerze:) Na pierwszy raz z Trondheim do granicy norwesko-szwedzkiej (800 km) a potem stamtąd do Goteborga (286 km). Samolotem najlepiej byłoby od razu do Trondheim, ale jak nie będzie nic taniego, to będzie trzeba do Oslo. W związku z tym mam pytanie o cenę pociągu w jedną stronę dla jednej osoby z Oslo do Trondheim? -
świetna podróż a zdjęcia !!!! ahhhh
-
cudownie, ze zorza nie zawiodla--swietny pomysl , piekny wypad- gratuluje
-
Bardzo ciekawy pomysl na podroz... To sa chyba jedyne zdjecia zorzy na Kolumberze... Gratulacje!!
-
W Oslo byłem służbowo przez kilka dni więc ten punkt podróży przyjąłem ze spokojem. Ale jak zobaczyłem zdjęcia zorzy i kwotę jaką wydałeś na tę podróż to przykląkłem. Gratuluję zarówno zdjęć jak i tak nikłych wydatków. Mimo wszelkich opisanych perypetii - zazdroszczę i uważam, że było warto :)
-
....można pozazdrościć tak czystych szyb w pociągach:))) podróż wciągająca:)))
-
wspaniała zorza
-
Timu, może aparat trzeba było trochę "obabulić" to by dłużej działał. A obiektyw może uda się naprawić.
-
Piękne zdjęcia:)
dla osób chcących poczytać o śnieżnym klimacie polecam tę stronę :)
http://www.hornsund.com/
-
Iwonko, z aparatem było ciężko. Wystarczyło wyjść na 5 minut na zewnątrz, a wracając do środka był bezużyteczny. Wszystko momentalnie parowało, trochę miałem strach, że wysiądzie. No i niestety na koniec wysiadł, ale to myślę nie jest winą mrozów. Obiektyw zablokował się na ogniskowej 55 i nic nie dało się z tym zrobić, dobrze, że stało się to ostatniego dnia :) No i jeszcze statyw spisaliśmy na straty, ale ten był specjalnie kupowany jako jednorazowy do fotografowania zorzy, nie utrzymał ciężaru lustrzanki. No ale czego chcieć od statywu za 40 zł.
-
Skandynawia jest piękna.Byłem tylko w Sztokholmie ale chciałbym zwiedzić dużo więcej.Zorza piękna bardzo chciałbym zobaczyć na żywo a drugim takim marzeniem są białe noce.Super fotki pozdrawiam
-
Szymon , dzięki , nie wiedziałam,że to jest takie piękne, pozdrawiam:)
-
Super podróż. Naprawdę zazdroszczę tych widoków.
-
Gratuluję pomysłu na wyprawę i wspaniałej przygody!:))
Fajnie to wymyśliłeś i drogo nie wyszło,a warto było!
Przepiękny spektakl zorzy na niebie!:)) Super foty!:)) -
Super widoki, zarówno w dzień jak i w nocy :)
-
Super podróż i świetny pomysł. Piękne zdjęcia. Pozdrawiam
-
Świetmą eskapadę sobie wymyśliłeś...musiała sprawić Ci wielką frajdę :)
-
Nigdy nie widziałam zorzy polarnej.
Zjawiskowe!
Fajna podróż.
Pozdrawiam-) -
wow, jestem pod wielkim wrażeniem.
Jeśli nadal z takim zapałem będziesz wyszukiwał tanich okazji do podróży, twoja mapka niebawem zazieleni się w całości. Czego Ci oczywiście życzę :) -
A jak aparaty radziły sobie w takim mrozie?
-
super, udało się wytropić, brawo
-
tej zorzy zazdroszczę Ci najbardziej. Ja widziałam ją na Islandii i Wyspach Owczych, na przełomie sierpnia i września, była jeszcze trochę słaba, o żółtym kolorze, ale wrażenie robiła na nas piorunujące.
-
za chwilę obejrzę zdjęcia, a teraz wypowiem się na temat kosztów.
Byłam kilkakrotnie w Skandynawii, samochodem, częściowo z własnym wyżywieniem, noclegi na dziko lub w domkach w zależności od pogody + benzyna, promy i wstępy. Zawsze średni koszt pobytu wychodził nam około 1000 zł/ tydzień/ osobę.
Na północ od linii Trondheim - Sztokholm można bez problemu spać na dziko i np. na mycie zajeżdżać ma jakiś kemping, gdzie za 20 NOK można skorzystać z prysznica. -
to już by Cię bardzo drogo wyszło... Same paliwo (raz że drogie, dwa że duża ilość km) oraz noclegi, które nie są tanie... Najlepiej byłoby właśnie wziąć namiot, ale wtedy musi być w miarę ciepło.
Ogólnie poza tym, że nie jestem fanem Skandynawii (wolę klimaty bardziej wschodnie i południowe) to właśnie kwestia wysokich cen, mnie zawsze odstraszała przed Skandynawią... Dlatego cieszę się, że pokazałeś, że jednak można zrobić to dosyć tanio:) -
Timu - jestem caly zielony! ...i nie jest to kolor odbijajacego sie ode mnie swiatla zorzy, ale barwy zazdrosci. :)
-
No tak, resztę przeznaczyliśmy na jedzenie, trochę zabraliśmy z PL, na miejscu kupowaliśmy tylko potrzebne rzeczy :) Nie chcę się wypowiadać na temat taniego zwiedzania Norwegii, bo my praktycznie nic nie zwiedziliśmy. Chodzi mi jednak po głowie wyprawa 3 tygodniowa samochodem aż na Nordkapp. Można pewnie zbić koszty na przykład spaniem w namiotach na dziko lub zabraniem jedzenia z kraju :)
-
Później przeczytam i obejrzę zdjęcia, bo już widzę, że bardzie bardzo ciekawie:)
Ale już teraz jedno mnie bardzo mocno zaskoczyło, a mianowicie ostatni wpis: 650 zł za 5 dniową wycieczkę? Wow! Norwegia przecież należy do najdroższych państw świata. Od zawsze byłem przekonany, że nie można tanio tam polecieć i zwiedzić tego kraju. Jestem pełen podziwu, że Tobie się to udało:)
88 + 260 + 187 za samolot, pociąg i noclegi to mało. Fajnie to wykombinowałeś:)